Wakacje tego lata mieliśmy zacząć od wspaniałych wakacji. Stało się zupełnie inaczej, wakacje zaczynamy od kłopotów. Wyjazd na Sardynie staje pod wielkim znakiem zapytania. Wszystko zaplanowane i zapięte na ostatni guzik a my nie możemy jechać, w ogolę nie wiemy czy pojedziemy.
Ostatecznie po dwóch tygodniach zmagań postanawiamy że jedziemy. Zostają nam jeszcze dwa tygodnie z zaplanowanych czterech. Udaje nam się kupić tanio bilety, więc lecimy.
Wyruszamy w niedzielę rano pociągiem z Poznania, następnie na lotnisko Balice koło Krakowa, stąd lecimy do Cagliari, stolicy Sardynii. Lądujemy późnym wieczorem, na lotnisku czekają już na nas Marysia i Mateusz, jest nam strasznie miło. Jeszcze tylko dwie godziny samochodem i po północy jesteśmy na kwaterze w Girasole. Zobaczymy co nam przyniesie ten wyjazd.