Dnia tego, przy zamieci śnieżnej i trzaskającym mrozie, grupa śmiałków wyruszyła przez knieje Boru Marcelińskiego by zrobić zimowe wejście na odległy szczyt*.
Było fajnie, nie było ludzi. Nie to, że ich nie lubię, po prostu czasami jest dobrze pobyć samemu. Poza tym zazwyczaj ludny lasek, interesująco wyglądał skąpany w ponurej pustce przystrojonej szadzią. Dla dumy i radości rodzicielskiej miłe było patrzyć jak mały synek odkrywa w sobie to niezrozumiałe pragnienie wejścia na górkę tylko dlatego że jest.
*niewielka górka w okolicznym Lasku Marcelińskim na dzielnicy Grunwald w Poznaniu, szacunkowo nie wyższa niż jakieś 7–8 metrów.