Gola di Gorroppu to jeden z turystycznych gwoździ programu na Sardynii. Jest to kanion, do którego dostępu strzeże brama skalna, której filary mają do 800 m pionu niezwykłych formacji wapiennych. Znajduje się on w skalisto-górskim masywie Supramonte, nad wybrzeżem morza Tyrreńskiego. Tu spadając pionowymi urwiskami nierzadko pół kilometrowej wysokości ku wodzie, tworzy niezwykle malowniczą zatoką Golfo di Orosei. Jest to wspaniały twór natury, rzeźbiony miliony lat przez cierpliwą wodę, który koniecznie należy zobaczyć, jeżeli jest się oczywiście zainteresowanym czymś więcej aniżeli tylko wypoczywaniem na plaży. My oczywiście mamy wpisanego go na listę absolutnie najważniejszych miejsc, które pragniemy odwiedzić, no i miła to dla nas odmiana od dotychczas spędzanego czasu. Plażowanie, plażowaniem, ale chętnie od niego odpoczniemy, tym bardziej że trudy marszu górskim szlakiem niosą zawsze ze sobą obietnicę o wiele bardziej emocjonujących przygód a niżeli wylegiwanie się na plaży.
A więc jesteśmy z rana w miejscu gdzie startuje szlak do kanionu. Trawersując piargami i zagajnikami u podnóża urwiska skalnego, poruszany się systematycznie w dół. Podziwiany piękne widoki w coraz to większym upale. Po zejściu na dół, jest już tak gorąco że musimy wpełznąć pod głazy jak karaluchy, aby wytchnąć od lejącego się żaru z nieba.
Podróż przez kanion to przeprawa po rumoszu skalnym, który jest we wszystkich możliwych rozmiarach. Jest tu drobny żwir wapienny, kamyczki, kamienie i kamloty po głazy wielkości domu. Kamienie są białe, obłe i śliskie wypracowane przez rwącą wodę, której o tej porze roku jest niewiele. Odbijają ostre słoneczne światło, penetruje kanion w zenicie, potęgując żar i oślepiając nas.
Docieramy do przewężenia kanionu, do miejsca gdzie filary skalnej bramy są najwyższe. Piętrzący się tutaj w zimie nurt wody wypłukał materiał skalny, tworząc zagłębienie wypełnione lodowatą wodą, która wydaje się nam tak przyjemna w porównaniu z gorącym powietrzem. Na przeprawę w pław decyduje się tylko Mateusz.
W sumie, mimo gorąca, pogoda tego dnia jest dla nas łaskawa. Wyjście z kanionu i podejście robimy kiedy niebo zaciągają chmury. Niestety coś za coś. Wilgoć znad morza ścierające się z suchym i rozgrzanym powielaczem z nad lądu powoduje powstawanie chmur ale i też powstawanie ogromnych różnic w potencjale. Przez cały powrót towarzyszy nam sucha burza. Co chwilę słychać grzmot wyładowania elektrycznego. Ale mimo to chyba lepszy powrót w burzy a niżeli w upale, który mógł by zniweczyć naszą próbę wyjścia z powrotem. Narobiliśmy się tego dnia, przeszło 1200 m deniwelacji oraz przeprawa przez kanion dały nam się we znaki.