Ziemia wiatrów
czas2018_03_18 miejsce Polska, Radojewo, WLKP
Ziemia wiatrów
Mój dom jest po drugiej stronie, poznasz go po tym,
że pachnie właśnie gotowanym obiadem.
Kolejny raz przed światem chowam się w cieniach nocy,
chroniąc się przed brzaskiem promieni słonecznych.
Tu czuję się bezpieczny, nie odnajdując ukojenia.
Biorę aparat do ręki w próżni doskonałej,
nic nie czując, fotografuje dzikie ostępy nicości,
by poczuć radość pustką zachwycam się.
Zastanawia mnie,
jak z pyłu rozniesionego przez wiatr skleić diament,
kamień bezcenny strzaskany młotem kowala losu.
Woda na chwilę spaja wszystko w całość, po to tylko,
by suchy, ciepły wiatr ponownie mógł czynić ofiarę.
Jestem jałowy,
to co niechciane starannie dezynfekuje nadzieje.
To nie miało być tak, wszystko miało być inaczej,
przecież wszystko było zaplanowane.
Znasz dobrze te plany, mówiłeś o nich nie jeden raz.
Naprawdę myślałeś, że będąc tam nie będziesz tu?
Myślałeś, że nie zjesz tego co do stołu podano?
Myślałeś, że ulepiono ciebie z innej gliny
i biesiada twoja przy innym stole?
Kolejna raz w otwartą przestrzeń zanurzam się,
krzyczę co tchu by zebrać się do ponownego lotu.
Wiatr niesie skrzydła moje, znowu mijam ziemie dobrze znaną.
Mam nadzieję, że dnia jutrzejszego napotkam tu górę,
wysoką, stromą, skalistą górę.
Turnie strzelistą, gdzie tylko łowne ptaki gniazda swoje mają.