Późne popołudnie — Lwów. Jesteśmy na miejscu, no prawie, ponieważ kierowca autobusu wysadził nas na jednym z peryferyjnych osiedli stolicy Ukrainy. Pierwsze zadanie to dotrzeć do ścisłego centrum, gdzie kwaterujemy się z małymi przygodami w samym sercu miasta przy Prospekcie Swobody 6. Nasza kwatera to mieszkanie w klasycznym socrealistycznym wieżowcu. Pod nami od frontu droga restauracja sushi. Od tyłu widok na osobliwe podwórze, jak to mają w zwyczaju fyrtle ukryte przed spojrzeniami. Mały ciasny parking, na którym parkowanie przypomina starą grę-łamigłówkę Sokoban. Wejścia do klatek schodowych, koty, oraz wiele mówiące życie na zapleczu wspomnianej restauracji. Zrzucamy bagaże i idziemy jeszcze tego samego dnia na krótki wieczorny spacer. Właściwe zwiedzanie zaczniemy dopiero następnego dnia.
Dwa tygodnie | Lwów i Suzanna
czas2016_07_22 miejsce Lwów, Ukraina
Mamy zorganizowane kontakty na miejscu. Pierwszy dzień to zwiedzanie Lwowa z lokalną przewodniczką Suzanną. Spędzamy ze sobą cały dzień, dobry dzień w miłym towarzystwie i pełen warzeń. Suzanna oprowadza nas po przepięknych zakątkach i zabytkach, pokazuje nam turystyczne szlagiery, które w istocie są największymi perełkami Lwowa. Zwiedzany dużą ilość kościołów. W pewnym momencie tracę już zupełnie rachubę, który to z kolei kościół. Mam nadzieję, że mnie, niewiernemu ateiście będzie to policzone w niebie, i że Bóg nie ześle gromów z jasnego nieba za to, że jednego dnia odwiedziłem tyle różnych świątyń tak wielu odłamów i wyznań. Prawie jak na jakiejś pielgrzymce.
Rzuca się również w oczy ekstremalnie kiepski stan taboru komunikacji miejskiej. Z resztą nie tylko widać tu braki lecz chyba bardziej niesprawiedliwość i niegodziwość klasy rządzącej. Korupcją pachnie na kilometr, a kontakt z służbami mundurowymi to ostatnia rzecz, która chciałbym, aby nam się przydarzyła.
Błękitny nieboskłon jest poprzecinany tysiącami metrów drutów trakcyjnych i kabli elektrycznych odcinających się od nieba ostrymi czarnymi liniami. Widok ten sprawia bardzo graficzne wrażenie. Lwów to miasto o niezwykle spójnej architekturze stanowiącej wspaniały tygiel dla różnorodności.
Cmentarz Obrońców Lwowa
Późne popołudnie — Lwów. Jesteśmy na miejscu, no prawie, ponieważ kierowca autobusu wysadził nas na jednym z peryferyjnych osiedli stolicy Ukrainy. Pierwsze zadanie to dotrzeć do ścisłego centrum, gdzie kwaterujemy się z małymi przygodami w samym sercu miasta przy Prospekcie Swobody 6. Nasza kwatera to mieszkanie w klasycznym socrealistycznym wieżowcu. Pod nami od frontu droga restauracja sushi. Od tyłu widok na osobliwe podwórze, jak to mają w zwyczaju fyrtle ukryte przed spojrzeniami. Mały ciasny parking, na którym parkowanie przypomina starą grę-łamigłówkę Sokoban. Wejścia do klatek schodowych, koty, oraz wiele mówiące życie na zapleczu wspomnianej restauracji. Zrzucamy bagaże i idziemy jeszcze tego samego dnia na krótki wieczorny spacer. Właściwe zwiedzanie zaczniemy dopiero następnego dnia.
Mamy zorganizowane kontakty na miejscu. Pierwszy dzień to zwiedzanie Lwowa z lokalną przewodniczką Suzanną. Spędzamy ze sobą cały dzień, dobry dzień w miłym towarzystwie i pełen warzeń. Suzanna oprowadza nas po przepięknych zakątkach i zabytkach, pokazuje nam turystyczne szlagiery, które w istocie są największymi perełkami Lwowa. Zwiedzany dużą ilość kościołów. W pewnym momencie tracę już zupełnie rachubę, który to z kolei kościół. Mam nadzieję, że mnie, niewiernemu ateiście będzie to policzone w niebie, i że Bóg nie ześle gromów z jasnego nieba za to, że jednego dnia odwiedziłem tyle różnych świątyń tak wielu odłamów i wyznań. Prawie jak na jakiejś pielgrzymce.
Rzuca się również w oczy ekstremalnie kiepski stan taboru komunikacji miejskiej. Z resztą nie tylko widać tu braki lecz chyba bardziej niesprawiedliwość i niegodziwość klasy rządzącej. Korupcją pachnie na kilometr, a kontakt z służbami mundurowymi to ostatnia rzecz, która chciałbym, aby nam się przydarzyła.
Błękitny nieboskłon jest poprzecinany tysiącami metrów drutów trakcyjnych i kabli elektrycznych odcinających się od nieba ostrymi czarnymi liniami. Widok ten sprawia bardzo graficzne wrażenie. Lwów to miasto o niezwykle spójnej architekturze stanowiącej wspaniały tygiel dla różnorodności.