Bałtyk | Rejs i Unieście — P2
czas2018_08_10 miejsce Bałtyk, Polska, Unieście, ZMP
Plan na ten dzień był prosty, wycieczka. Rano z Koszalina jedziemy do Portu Jamno nad Jeziorem Jamno. Tu rozpoczyna kursowanie tramwaj wodny, czylistateczek wycieczkowy Koszałek, który płynie przez jezioro do przystani Unieście I, potem do Unieście II następnie wraca do przystani macierzystej Jamno. Taki kurs w okresie wakacyjnym wykonuje cztery razy w ciągu dnia. My jesteśmy pierwsi na pierwszym przystanku. Popłyniemy do Unieście I skąd przejdziemy do Unieście II zwiedzając po drodze co tylko się da. Późnym popołudniem wrócimy do Jamna ostatnim kursem.
Unieście wyobrażam sobie jako małą prawie bezludną, urokliwą wioseczkę portową w której marynarz w żółtym sztormiaku poczęstuje nas rybą prosto z kutra.
Kolejny raz dałem sam sobie się oszukać mając swoje oczekiwania. Już tyle razy, miałem okazję przekonać się, że jeżeli będę miał swoje wyobrażenia i oczekiwania na temat tego jak powinno wyglądać to miejsce, do którego zmierzam, to czekają mnie rozczarowania. Natomiast kiedy nie mam oczekiwań to często czeka na mnie niespodzianka. I tak było tym razem, zamiast wymarzonych dzikich ostępów niczym ziemia Islandii przywitała nas podupadająca, postindustrialna, zaniedbana okolica. Pejzaż ten właśnie próbuje zmienić swoje oblicze nowo wybudowanymi na starych gruzowiskach hotelami w stylu deweloperskim, które koniecznie i natarczywie domagają się tego abym jako turysta sądził, że są ekskluzywnymi miejscami wypoczynku. Centrum Unieścia jest tłoczne i gwarne.
To wszystko ma jednak swoją wielką zaletę. Często to co jest nieciekawe dla oka i zmysłu estetycznego jest szalenie fotogeniczne, a zdjęcia wykonane w takim miejscu są pełne życia i intrygi. W samym porcie, czyli plaży, na którą stalowymi linami wyciągane są kutry rybackie z wody, jest prze urokliwe małe zadymione i pachnące zagłębie, gdzie są smażone ryby. Wszystko to razem sprawiło, że spędziliśmy wspólnie naprawdę fajny dzień choć całkowicie odmienny od tego co sobie wyobrażałem.